Recenzujemy

PanZerotti: włoskie oblicze streetfoodu [ZAMKNIĘTE]

Jeśli kiedykolwiek powstałoby we Wrocławiu miejsce, które obrałoby sobie za punkt honoru zwać się Zagłębiem Kebabu, to w mojej ocenie byłby to odcinek ulicy Ruskiej od strony Placu Jana Pawła. To naturalna kolej rzeczy z racji na bliskość imprez, a co za tym idzie potrzebę nocnych uciech gastronomicznych niekoniecznie na wysokim poziomie. Z tego trendu próbują wyłamywać się nieliczni, w tym świeżo otwarte PanZerotti, czyli włoski streetfood, jakiego jeszcze we Wrocławiu nie było.

PanZerotti przejęło lokal po nieodżałowanym Pół Metra serwującym fenomenalne zapiekanki. Lokal pod względem wizualnym nie przeszedł rewolucji: wciąż to prostota, niezbyt duża wygoda, miejsce nastawione na przyjęcie zgłodniałych gości na chwilę. W menu mamy kilka opcji panzerotti w wydaniu mięsnym i wegetariańskim. Ich ceny wahają się między 15 a 22 złote.

Czym jest panzerotti? To włoski streetfood łączący danie a’la pizza z pierogiem calzone. To, co zdecydowanie go wyróżnia to solidna dawka tłuszczu, bo panzerotti smaży się na głębokim oleju. Dość grube ciasto skrywa w sobie dodatki różnego rodzaju. My wybieramy 3 różne opcje: Pan Classico z sosem pomidorowym, mozzarellą i bazylią (15 zł), Pan Formaggio z sosem pomidorowym, mozzarellą, serem scarmorza, gorgonzolą i parmezanem (22 zł) oraz Pan Salame z mascarpone, mozzarellą, salami spianata oraz czarnymi oliwkami (ok. 20 zł).

Po raz pierwszy mamy z Kasią aż tak podzielone zdania na temat jakiegoś miejsca. Choć panzerotti to nie będzie moje ulubione danie, to uważam, że w sąsiedztwie klubów, w których zgłodniali imprezowicze poszukują szybkiej treściwej przekąski, jak najbardziej ma rację bytu. Faktycznie, ciasto może być przytłaczające (ilość tłuszczu przerosła Kasię), ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Dodatki wydają się być niezłej jakości: nie mam zastrzeżeń do słodko-kwaśnego sosu pomidorowego, smacznej mozzarelli oraz serów w wersji formaggio, a i aromatyczna bazylia poprawia odbiór wersji klasycznej. Może przydałoby się odsączenie całości z nadmiaru tłuszczu, by nieomal nie kapał po palcach i dodanie (choćby odpłatnie) przełamującego całość sosu. W kategorii „prosta przekąska na nocne gastro” panzerotti zjadłabym chętnie raz jeszcze. Czy w innych sytuacjach? Nie mam pewności.

PanZerotti nie oszołomiło mnie i nie przewróciło do góry nogami postrzegania streetfoodu. Bezpieczna przekąska dla tych, którzy szukają połączenia pizzy z pączkiem w wersji wytrawnej (ale czy ktoś szuka?), a przy tym nie mają ochoty na wykwintne dania. Duży wybór dla wegetarian daje szansę temu miejscu, bo i roślinożercy bywają w tych okolicach i łakną alternatywy dla kebaba. Sama jestem ciekawa jak PanZerotti odnajdzie się w gąszczu imprez i szybkiej gastronomii. Trzymam kciuki.

PanZerotti
ul. Ruska 49

Aga

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Może zainteresuje Cię również